Dzień jak codzień. Idziemy sobie ulicą, wsiadamy do autobusu, a tam siedzi człowiek z długimi włosami, w katanie z naszywkami z groźnie brzmiącymi nazwami zespołów. Jeszcze w dodatku w glanach prawie po kolana, w skórzanych rękawiczkach bez palców i z tatuażami na szyi. Siedzi oczywiście sam na tak zwanej ,,czwórce". Dlaczego? Bo pewnie wszyscy myślą ,,Jakiś Satanista". Powtórzę pytanie- dlaczego?
Dlaczego metal utożsamiany jest z Królem Podziemi? Moim zdaniem przez nasz polski metal z dawnych lat. Niestety nie mam porównania z innymi krajami (nigdzie nie spotkałem się z taką niechęcią z powodu wyglądu).
Polski metal został uwarunkowany przez zespół KAT. Ich dość soczyste teksty dają wskazówki na powiązania z chrześcijańskim odpowiednikiem Hadesa. Prawdopodobnie właśnie tak duży sukces tego zespołu i właściwie brak dobrej konkurencji spowodował taki wizerunek metalowca w naszym kraju, jak niektórzy go zwą, kwitnącej cebuli. Swoją drogą ciekaw jestem skąd takie cnotliwe ,,mochery" znają taką twórczość, ale to pytanie pozostawie po prostu zawieszone w eterze.
Jednak w ogólnym rozrachunku wciąż istnieje niechęć zarówno do gatunku jak i do jego wyznawców. Niedawno oglądałem na Youtube film z kanału React o tym jak starsi ludzie reagują na zespół Slipknot. Byłem bardzo ciekaw ich opinii, bo ten metalcore'owy zespół towarzyszył mi od podstawówki. Po obejrzeniu został tylko niesmak. Z takim brakiem szacunku można się spotać tylko w środowisku ludzi starszych. Dość paradoksalnie, bo przecież oni sami uważają odwrotnie. Kulminacją tego, w gruncie rzeczy festiwalu pogardy była wypowiedź pewnej pani. Pozwolę sobie na cytat słowo w słowo: ,,Zaprosiliście mnie tu żebym posłuchała muzyki, a dajecie mi to?"
Owszem, mogę oddać trochę pola ludziom myślącym w ten sposób. Metal to również Szatan i bezładne naparzanie w instrumenty. Ale zapewniam wszystkich, że to naprawdę mniejszość. I to mniejszość, która ma swoją określoną nazwę. Metal ma mnóstwo, mnóstwo podgatunków i wydaje mi się, że jeśli mamy uogólniać to chyba pod kątem większości. Większości, która naprawdę porusza tematy takie jak wojna, przemoc domowa, problemy społeczne, polityka, kruchość człowieka i strach o przyszłość. A ludzie którzy słuchają takiej muzyki znajdują w niej ukojenie. Słuchają dla przyjemności żeby delektować się dzwiękiem, lub nie radzą sobie, a tam znajdują zrozumienie. Mogą krzyczeć głosem wokalisty. Wyrzucać z siebie wiele emocji. Tak by potem być naprawdę miłymi i porządnymi ludźmi.
Dlaczego metal utożsamiany jest z Królem Podziemi? Moim zdaniem przez nasz polski metal z dawnych lat. Niestety nie mam porównania z innymi krajami (nigdzie nie spotkałem się z taką niechęcią z powodu wyglądu).
Polski metal został uwarunkowany przez zespół KAT. Ich dość soczyste teksty dają wskazówki na powiązania z chrześcijańskim odpowiednikiem Hadesa. Prawdopodobnie właśnie tak duży sukces tego zespołu i właściwie brak dobrej konkurencji spowodował taki wizerunek metalowca w naszym kraju, jak niektórzy go zwą, kwitnącej cebuli. Swoją drogą ciekaw jestem skąd takie cnotliwe ,,mochery" znają taką twórczość, ale to pytanie pozostawie po prostu zawieszone w eterze.
Jednak w ogólnym rozrachunku wciąż istnieje niechęć zarówno do gatunku jak i do jego wyznawców. Niedawno oglądałem na Youtube film z kanału React o tym jak starsi ludzie reagują na zespół Slipknot. Byłem bardzo ciekaw ich opinii, bo ten metalcore'owy zespół towarzyszył mi od podstawówki. Po obejrzeniu został tylko niesmak. Z takim brakiem szacunku można się spotać tylko w środowisku ludzi starszych. Dość paradoksalnie, bo przecież oni sami uważają odwrotnie. Kulminacją tego, w gruncie rzeczy festiwalu pogardy była wypowiedź pewnej pani. Pozwolę sobie na cytat słowo w słowo: ,,Zaprosiliście mnie tu żebym posłuchała muzyki, a dajecie mi to?"
Owszem, mogę oddać trochę pola ludziom myślącym w ten sposób. Metal to również Szatan i bezładne naparzanie w instrumenty. Ale zapewniam wszystkich, że to naprawdę mniejszość. I to mniejszość, która ma swoją określoną nazwę. Metal ma mnóstwo, mnóstwo podgatunków i wydaje mi się, że jeśli mamy uogólniać to chyba pod kątem większości. Większości, która naprawdę porusza tematy takie jak wojna, przemoc domowa, problemy społeczne, polityka, kruchość człowieka i strach o przyszłość. A ludzie którzy słuchają takiej muzyki znajdują w niej ukojenie. Słuchają dla przyjemności żeby delektować się dzwiękiem, lub nie radzą sobie, a tam znajdują zrozumienie. Mogą krzyczeć głosem wokalisty. Wyrzucać z siebie wiele emocji. Tak by potem być naprawdę miłymi i porządnymi ludźmi.