poniedziałek, 16 maja 2016

Spojrzenia



  Pokazując swój tekst pewnemu znajomemu spotkałem się z zarzutem, że patrze na problem zbyt jednostronnie. Przyzałem mu w znacznej mierze rację po czym wyruszyłem na intelektualną krucjatę w poszukiwaniu świętego Graala jakim jest prawda obiektywna.

  Doszedłem jednak do momentu w którym stwierdzam, że coś takiego nie istnieje. A jeśli istnieje to na pewno nie będzie mógł wyrazić tego nikt. Dlaczego?

   Zacznijmy od zwrotu ,,obiektywne spojrzenie na sytuację" czy też ,,obiektywna ocena sytuacji". Przecież jeśli ktoś na coś patrzy to widzi to na swój unikatowy, jedyny w swoim rodzaju, sposób. Weźmy na przykład hydrant.

  Ktoś powie, że jest czerwony. Ale z drugiej strony na przykład daltonista powie, że zielony. I kto ma rację? Nie dowiemy się dopóki sami nie sprawdzimy. A nawet jeśli sprawdzimy i zobaczymy, że jest czerwony to czy tylko pierwsza osoba miała rację? Nie do końca, bo przecież daltonista nadal widzi zielony hydrant. Na dodatek ulicą przechodzi kot, który jeszcze inaczej postrzega kolory. Więc kto w końcu ma rację? Ja bym zapytał czy hydrant w ogóle istnieje.

  Tu chyba już posuwam się za daleko od tematu, choć jest filozofia według której coś istnieje tylko jeśli się na to patrzy, a jeśli nikt nie patrzy to czegoś nie ma. Taki świat generowany proceduralnie w czasie rzeczywistym. Właściwie to dość ciekawe... Kiedyś do tego wrócę. Tymczasem wróćmy do tytułowych spojrzeń.

  Niektórzy mówią, że obiektywne spojrzenie na sprawę to przytoczenie różnych wizji i filozofii przy badaniu jednej sytuacji. Ale przecież to tylko nagromadzenie większej ilości subiektywizmu. Subiektywne jest sporzenie na coś z jednej strony. Czyli analogicznie- im więcej stron zbadamy tym dalej odchodzimy od bezpiecznej przystani prawdy. Tak, prawdy. Bo prawdziwa prawda (jakkolwiek to brzmi) jest obiektywna. Czyli jaka w takim razie? To wie tylko natura. A może i ona jest subiektywna? W końcu ma własne spojrzenie.

środa, 4 maja 2016

Symbole idei


  Mówi się, że idee są wieczne. One może i tak. Jednak każda idea opiera się na symbolach, którymi objaśnia się ludziom. Z kolei symbole te już takie trwałe nie są, prawda? A może jednak? Zastanówmy się.

  Jakiś czas temu miałem przyjemność uczestniczyć w debacie o kulturze protestu. Było tam dużo mówione o wolności, ale pominięto jeden temat. Teraz z perspektywy czasu łatwo mi stwierdzić, że dwóch panów oraz pewna pani, którzy stanowili oś debaty mówili w gruncie rzeczy o sobie i swoich dokonaniach. Zapomniano niestety wspomnieć o kruchości symboli idei. Właściwie coś zostało wspomniane, ale nie uznaję tego za satysfakcjonujące. Chciałbym zatem podzielić się swoimi teoriami.

  Na wspomnianej debacie padło pytanie czy młodzież wciąż stawia irokeza (na znak buntu). W odpowiedzi pojawiła się teza jakoby młodzież wciąż stawiała irokeza tylko nie w dosłowny sposób. Czasy się zmieniają i teraz paradoksalnie stawia się irokeza na przykład goląc się na łyso. Tylko gdzie leży granica między okazywaniem buntu, a ignorancją, czy wręcz głupotą?

  Jednak przecież wolność nie jest jedyną ideą przyświecającą ludziom. W każdej za to możnaby wskazać złe użycie pewnych określonych znaków. Tylko czy to w jakikolwiek sposób przeszkadza (zwłaszcza w czasach w których dozwolone jest właściwie wszystko)?

  A może nikt nie jest głupi (a przynajmniej nie jest to główny powód gubienia symboli)? Spójrzmy na to od strony czysto słowotwórczej:
Idea- od słowa ideał/ idealny. Przynajmniej na logikę.
Symbol- coś symbolicznego czyli kruchego/ małego.
Może więc nietrwałość jest wpisana ewolucyjnie w symbole, które muszą się zmieniać.

  Tylko czy wtedy idea nie zatraca się i nie traci wartości?

  Wydaje mi się, że nie. Spójrzmy na przykład religii. Wiara też jest ideą, ale nie zmienia się bądź robi to żadko i niechętnie. Dlatego traci wyznawców. Idee, te naprawdę ponadczasowe, utrzymują się bo się zmieniają. Dostosowują się do czasów w których się znalazły.

  Moim zdaniem idea nie traci a zyskuje zmieniając symbole jakimi jest pokazywana. Można nawet ją personifikować i stwierdzić, że uczy się na błędach. Dlatego niektóre symbole utrzymują się od starożytności a niektóre, dobudowywane na bierząco, upadają po kilku latach. Tym samym, słowem podsumowania stwierdzam, że lepszy dla idei jest powiew świeżości w nowym początku niż smród stęchlizny przy zgonie w niezrozumieniu.