poniedziałek, 30 listopada 2015

Pogoda (3)



  Witam wszystkich. Tak wiem, że nic wczoraj nie było, ale na swoje usprawiedliwienie mam dwie rzeczy: na niedziele nic planowane nie było, a i mój sprzęt jest chwilowo niedysponowany dlatego też nic wczoraj się nie pojawiło. Ale dziś mamy nowy piękny dzień... nie no dobra to poniedziałek, nie ma co się oszukiwać. No to przynajmniej mamy najświeższe informacje pogodowe.
  Zaczniemy standardowo od prognozy, która zapowiada się całkiem nieźle. Od poniedziałku codzienny wzrost temperatury, którego kulminacją, po małych spadkach, ma być 11°C 10 grudnia. No nareszcie chwila odpoczynku od tej naszej małej Syberii. Jednakże ciągle należy się spodziewać niespodziewanych opadów deszczu i śniegu. A teraz czas na wydarzenia.
  Cały kraj zagrożony silnym wiatrem. Cześć województwa pomorskiego i zachodnio pomorskiego są zagrożone 2 stopniem, natomiast reszta polski to zagrożenie na poziomie 1. Na razie. Ciekawe jak to będzie bo masy powietrza co chwile się zmieniają. W każdym razie po raz kolejny parasole, jako główny sposób walki z opadami, odpadają.
  Dalej... Śnieg panie i panowie. Podobno w niektórych województwach spadło do 5 cm śniegu. Podobno nawet w moim rodzimym pomorskim. Podobno Mikołaj ma fabrykę zabawek w Laponii.
  Panowie jak wasze plemniki? Poważnie pytam. Według badań przeprowadzonych przez naszych polskich naukowców zanieczyszczenia powietrza mają niekorzystny wpływ na morfologie plemników (cokolwiek to znaczy). Wiem natomiast co znaczą skutki. A skutkiem tego są późniejszewady rozwojowe dziecka takie jak np. zespół Downa. Pocieszające może być to, że takie plemniki zwykle przegrywają w "wyscigu" do komórki jajowej. Jednakże zanieczyszczenie również zmniejsza ilość plemników co wyrównuje szanse. No cóż panowie. Może czas przerzucić się na medycynę alternatywną? Chińskie plastry "odsysające zanieczyszczenia z organizmu"?
  Na koniec artykuł, który bardzo mi przypadł do gustu: "Zmarzłeś? Oto rzeczy, które cię rozgrzeją". I co jest na pierwszym miejscu?  Chilli. Co z tego, że nadmierne spożywanie jest bardzo niezdrowe,  ba nawet jednorazowe spożycie może zakończyć się śmiercią. Ale co kogo to obchodzi? Zimno wam? To jedzie swoje chilli i siedźcie cicho. Możejjakimś szczęśliwym trafem dożyjecie do świąt. Albo przynajmniej jutrzejszym newsów. Tak czy inaczej, cześć.

sobota, 28 listopada 2015

,,Infoszok" recenzja

  Dziś przedstawiam jedną z najszybszych książek, jeśli chodzi o tempo akcji, jakie czytałem. Dość powiedzieć, że po pierwszych pięćdziesięciu stronach mamy już trzy duże zwroty akcji. Książką tą jest:

  Już na okładce rzuca się w oczy tak zwany kod QR. W środku też się takowe znajdują. Są ciekawym dopowiedzeniem, albo w zasadzie niedopowiedzeniem. Takim mrugnięciem oka od autora, a mrugnięcie to dochodzi najczęściej po kilku stronach, a wtedy mamy tylko wielki opad szczęki.
  Opisuje ona losy Natcha- prezesa feudokorpu zajmującego się Bio/Logiką, który pnie się na szczyty w rankingach korporacji, z planami wielkiej rewolucji. Przedstawione są również losy Jary i Horvila- dwójki pracowników i zarazem najbliższych współpracowników Natcha, którzy już tak pozytywnie do jego planów nastawieni nie są.
  Z części recenzenckiej mogę napisać, że język książki jest bardzo przystępny, dialogi cięte i pełne sarkazmu, cynizmu i ponurego chumoru. Intrygi są grubymi nićmi szyte, a futurystyczna oprawa graficzna perfekcyjnie zgrywa się z treścią.
  Co jeszcze możnaby o niej napisać... Sama o sobie pisze, że ,,przedstawiony świat jest tak fantastyczny jak Diuna i tak realny jak najnowszy Wall Street Journal". Książka o przyszłości na którą wszyscy czekamy. Z teleportacją, nanobotami w żyłach, podróżowaniu jako projekcja, czy komunikacji na poziomie myśli. A podstawowym pytaniem jakie zadaje jest ,,Jak daleko posuniesz się dla zysku?".
  Po raz kolejny mam kłopoty z zasugerowaniem grupy docelowej. Na pewno mogę zacząć od wielbicieli Sci-Fi. A skończyć chyba na każdym komu zależy na wartościowej lekturze, która mimo, że w dalekiej (i prawdopodobnie równoległej) rzeczywistości mówi o sprawach zaskakująco na bliskich: wielkie korporacje, spiski, kopanie dołków, zamachy (tak realne jak wirtualne). Brzmi znajomo? A to dopiero początek. Jednakże po resztę zapraszam do lektury.

piątek, 27 listopada 2015

Newsy (5)



  Witam. Dziś bez większych wstępów bo i działo się dużo dziwnych rzeczy.
  Szwecja i Norwegia zamknęły granice dla imigrantów. W końcu. Wypowiedział się w tej sprawie premier Francji, że więcej imigrantów oznaczać będzie otwarte burdy i protesty obywateli przeciw UE. Coraz więcej państw chce się już odciąć od napływu nowych mieszkańców. Co jest dość zrozumiałe patrząc na to, że nie radzą sobie z tymi, kyórych już dostali.
  Globalne ocieplenie winne stratom liczonym w miliardach dolarów. A wszystkiemu winne to co już opisywałem w pogodzie. Huragany z roku na rok są coraz cieplejsze. Te, które mamy obecnie są o 3 stopnie Celsjusza wyższe niż poprzednie. Zmiany są coraz widoczniejsze. Klimat się zmienia, temperatura rośnie, katastrofy opanowują świat, Islam przejmuje Europę, a Turcja strzela w kolano jednego z największych mocarstw militarnych na świecie. Jeszcze dodać, że papież jest antychrystem, w dodatku na zlecenie Masonów i mamy spełnienie wszystkich możliwych przepowiedni. Czy zbliża się koniec świata?
  Właśnie, zestrzelenie rosyjskiego myśliwca przez Turcje... Co ciekawe w strefie powietrznej Syrii, a co jeszcze ciekawsze katapultujących się pilotów jeszcze dobito w locie. Według Turków ich granice ,,zaatakowały" dwa ,,niezidentyfikowane" myśliwce. Chwilę później dowiadujemy się z Kremla, że rzeczywiście to była ich maszynA. Właśnie maszynA nie maszyNY tylko maszynA. To ile tego w końcu było? Sam się trochę gubię. Tak, głupio to przyznawać ,,reporterowi". A to nie pierwszy tego typu incydent. Turcy są mocno przewrażliwieni co do swojej syryjskiej granicy i podobne zestrzelenia miały miejsce już wcześniej, ale tym razem jak to stwierdził sam Putin ,,Jest to cios w plecy..." z czym również się zgadzam.
  W związku z tym wydarzeniem Rosja domaga się przeprosin i oficjalnej wersji wydarzeń na co Turcja ze spokojem odpowiada, że to oni są poszkodowani i to oni oczekują przeprosin. Szczerze ich podziwiam. Ruszyli państwo, które może ich zniszczyć w maksymalnie miesiąc takiej porządnej ofensywy lądowej lub w pół godziny głowicami nuklearnymi. W odpowiedzi to państwo nie nakłada na nich żadnych kar, domaga się tylko skruchy i zapisu wydarzeń, a Turcy jeszcze bardziej się pogrążają. A może to kolejny spisek? Może Rosja wysłała ten myśliwiec specjalnie żeby mieć pretekst do kolejnych nalotów i przerzutu sił specjalnych? Czy trzecia wojna światowa puka do drzwi? Ciężko mi w tej chwili sytuacji coś sugerowac. W miare pisania i zbierania informacji sam coraz bardziej się boję, a lubie wierzyć w (a przynajmniej słuchać) teorie spiskowe. Ech... Nie wiem. Może na koniec coś luźniejszego.
  Pamiętacie sprawę polskiego samolotu, który lądował awaryjnie w Bułgarii? Okazało się, że alarm wywolał 67 letni Polak. Dodatkowo jak się okazało był to tylko żart. Tylko mam wrażenie, że w tym przypadku ,,It's just a prank bro" nie uchroni go przed odsiadką.

czwartek, 26 listopada 2015

W barze


  ,,Ha, pamiętam jeszcze jak zaczynałem... Drobny złodziejaszek straganowy. Nie to, że byliśmy biedni. Przeciwnie, w domu zawsze było co jeść i ubrać. Kradłem dla własnej przyjemności, dla pieniędzy, dla tej odrobiny luksusu, którego zawsze mi było mało. Ach stoisko z biżuterią w porcie...
  Pamiętam pierwszą kradzież. Sprzedawca zajęty był sprawdzaniem nowego towaru, a z jego stoiska uśmiechał się do mnie taki piękny zegarek. Cały ze złota. Jak to mówią ,,okazja czyni złodzieja".
  Ja jednak nie byłem zwykłym łowcą sakiewek i jabłek. Ja byłem lepszy, najlepszy. Nigdy mnie nie złapali. Głównie dzięki mojej umiejętności improwizacji. Nie w kradzieży. W czasie ucieczki. Byłem zwinny jak kot, przebiegły jak lis, a przede wszystkim znałem miasto jak własną kieszeń."
  Z retrospekcji wyrwał go widok drzwi karczmy do której zmierzał. Otworzył drzwi z hukiem, zamówił kufel piwa i usiadł przy stoliku. Robił tak codziennie. Czekał tu na zlecenia. Czekał na szczęście, że komuś przytrafi się nieszczęście... Sącząc piwo wrócił do rozmyślań.
  ,,Lecz przecież moja improwizacja nie ograniczała się tylko do ucieczek. Chodziło również o sposoby przywłaszczania sobie cudzych rzeczy. Kiedyś, pamiętam, zrobiłem coś na kształt wędki z patyka, mocnej linki i haka. W sumie można to nazwać wędką, przecież łowiłem... zegarki, koszyki ze złotem, jedzenie, w tym nawet czasem ryby. Jakie to były piękne czasy. Ludzie nawet nie wiedzieli co się stało kiedy ja byłem już trzy dachy dalej"
  Rozejrzał się dookoła.
  ,,A teraz? Siedzę i chleje w tej spelunie czekając na zlecenie. I nie wiem czy to wyraz mojego rozleniwienia czy może raczej profesjonalizmu. Znam przecież wielu takich, co zostali między straganami, ale czy oni są tak dobrzy jak ja? Nie sądzę. Skrzaty, Beriki, Drafianie, Elfy... Żadna rasa nie dorównuje Terrikom w szybkim myśleniu, improwizacji i adaptowaniu się do otoczenia. Pewnie dlatego mamy tyle żołnieży... Ech, nie wiem. Nie dla mnie wojaczka. Wcale się tym nie interesuje. Mam predyspozycje owszem, fizyczne. Gorzej z głową. Jakbym zaczął wynosoć coś z koszar to od razu stos.
  Ale pamiętam jedną akcję. Napad na koszary w Klaw... ha ha ha co tam się działo. Iuz co prawda nie przeżył, ale mówi się trudno, selekcja naturalna. Jak ja nie nawidzę tych wszystkich wojskowych. Mają się za lepszych bo jest ich wielu i są zdyscyplinowani. Pieprzeni niewolnicy, tylko jeszcze żeby sami to dostrzegli.
  Jedyna szkoła jaką skończyłem to Szkoła Łowców w Toh. Ile to było?" Spojrzał na dłoń. ,,Już z pięć lat, a rana wciąż różowa. Pamiętam jak wczoraj- na szkolnej arenie. Trzecia walka ostatniego roku. Maet, niby mała bestia, a jednak na ogonie trujące kolce, a w paszczy trzy rzędy ostrych jak brzytwa zębów... Bolało jak cholera, na szczęście Darfiańscy medycy znają się na swoim fachu i zamiast amputacji skończyło się na łataniu"
  C.D.N.

środa, 25 listopada 2015

Nowa seria

  Opowiadanie, które pojawi się dziś po południu zapoczątkuje nową serię opowiadań. Wszystkie z jedmego tematu. Zobaczymy jak mi pójdzie, a jak będzie dobrze to będziecie światkami powstawania książki. Zapraszam już dziś między 16-17.

poniedziałek, 23 listopada 2015

Po co komu ślub?


  Pan młody już dawno czeka przy księdzu. Słońce zachodzi, goście w skupieniu patrzą na kobiete w białej sukni na drugim końcu czerwonego dywanu. Panna młoda zmierza do niego powoli, zdecydowanym krokiem. Musi uważać przecież wywaliła się już pięć razy, dobrze ,że tylko w myślach. Idzie pełna lęków, że źle powie, że zemdleje, że się przewróci. Doszła, stanęła obok pana młodego, ksiądz wypowiada formułkę ,,... i przysięgacie sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską?", na co młoda para zgodnie odpowiada ,,nie" i wychodzi.

  Nie potrzebują ślubu. Wiedzą, że to tylko papier, kawałek stali i prawo które ich złączy. To takie puste. Papierek mogą sobie podpisać w domu, również kawałek stali można zorganizować poza tą tylko uroczystością, o czym większość panów zapomina. Po co więc ślub? Odpowiedzi są trzy.

  Panie uważają to za romantyczne. Nie wiem jak wydanie kilku do kilkunastu tysięcy złotych na uroczystość i wesele jest romantyczne, nawet jak większość się zwróci z prezentów. Również nie wiem co romantycznego jest w spraszaniu gości na siłę, bo się obrażą jak nie dostaną zaproszenia, albo w siedzeniu z pijanymi gośćmi do rana, a potem cały dzień narzekania.

  Ludzie biorą ślub z obowiązku. Bo ,,żadnego seksu przed ślubem", bo mamusia wydziedziczy jak tak bez ślubu żyją, bo tak trzeba i to rodzinna tradycja, że panna wychodzi za mąż i przecież jak można inaczej?

  Jest jeszcze najtrudniejszy przypadek, kiedy ludzie twierdzą, że biorą ślub z miłości. Skoro tak się kochacie to nie potrzebujecie na to dowodu... Prawda? Czy ślub to nie jest największy akt desperacji, żeby przeciągnąć bycie ze sobą, albo by jedna strona była przywiązana do drugiej właśnie przysięgą oraz jakimś widocznym symbolem, tu obrączką. W sumie ciekawe jakby było gdyby zamiast obrączek przyczepiali nowożeńcom takie numerki jak krowom, z taką samą liczbą, że to oni są razem, albo jakby na ślubie wypalali im taki znak gdzieś na ciele. Szczerze gdyby to było w tradycji od początku to mam wrażenie, że śluby byłyby tak samo popularne jak teraz z wyżej wymienionych powodów, a przecież to byłaby tradycja, więc nikt by się nie przyczepił.

  Na koniec powiem tylko, żeby naprawdę zastanowić się czy warto. Impreze ,,weselopodobną" możecie sobie zrobić w każdej chwili, bez tej całej cyrkowej otoczki. Moim zdaniem ta właśnie otoczka nie jest warta czasu, pieniędzy i nerwów naprawdę kochającej się pary.

Newsy (4)

   Dziś pora na małe podsumowanie eydarzeń z dzisiaj, wczoraj, a może nawet przedwczoraj. Wygląda na to, że nasza informacyjna lokomotywa znów wyrusza. Normalnie interexpress (?) nam tu powstaje. To co? Jedziemy?
  Stacja pierwsza- Jennifer Lopez. Tak panie i panowie. Szanowna pani Jennifer, nomen omen 46 latka wciąż zachwyca wyglądem. Ostatnio zachwycała na American Music Awards w (przykładowo) takiej stylizacji.

No no... tylko gratulować. A nasz pociąg sę nie zatrzymuje tylko jedzie dalej.
  Stacja... nie to bez sensu. Mam wrażenie, że brzmi to okropnie ze względu na skojarzenie (przynajmniej moje) ze stacjami drogi krzyżowej. Zresztą, to było już wczoraj. Czas odświeżyć formułę.
  *ciuch* *ciuch* *ciuch* Co my tu mamy? Antyislamski protest w gdańsku. Ludzie trochę pokrzyczeli, pomachali prześcieradłem z cytatem z Jana III Sobieskiego i poszli do domów. Nic ciekawego.
  Dziennikarka TVP zawieszona po zadaniu kilkukrotnie pytania ,,dlaczego?". Prezes twierdzi, że ten sposób dziennikarstwa jest zbyt napastliwy. Skoro pytanie się uczonegi, nomen omen profesora o powód, przyczynę, cokolwiek jest napastliwe to nie wiem gdzie dążymy jako społeczeństwo wiedzy.
  Jakaś większa draka w ZS 22 w Warszawie. Po protestach rodziców pani dyrektor podała się do dymisji. W owej szkole po niesnaskach na linii nauczyciele dyrektorka zwolniło się 18 nauczycieli, a pozostali planowali odejść. Po protestach rodziców (i przyjeździe TVN-u) dyrektorka podała się do dymisji.
   We Wrocławiu protesty przeciw spektaklowi z aktorami z branży pornograficznej (z Czech), po ostatecznym puszczeniu spektaklu okazało się, że to była naprawdę poruszająca i dojrzała sztuka, a ci co najgłośniej krzyczeli stwierdzili, iż była to prowokacja.
  Nasza kochana pani premier stwierdziła, że w obliczu coraz poważniejszego zagrożenia zamachowego w Europie my Polacy możemy czuć się bezpieczni, że nasze służby są przygotowane. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że możemy czuć się bezpieczni bo nie jesteśmy atrakcyjnym państwem, ale miło się słucha jak nasze służby przechodzą odrdzewianie.
  Wołomiński bank Rolnictwa i Czegośtam upadł na skutek ,,poważnych mieprawidłowości". Kocham tą formułkę. Już niedługo w pierwszych klasach:
-Dlaczego nie masz pracy domowej?
-Wie pani, na skutek poważnych nieprawidłowości niestety nie mogło dojść do wykonania zadań domowych.
Mówię wam, tak będzie. Zresztą czego oni ich uczą w tych pierwszych klasach, że te dzieci mają więcej prac domowych niż licealiści. Mam wrażenie, że nasz system szkolnictwa wygląda tak- ,,dajmy im jak najwięcej wiedzy na samym początku tak żeby niewyrabiali, a potem przez 10 lat powtarzajmy żeby każdy zrozumiał". No paranoja, ale o tym może w środę... Jeny ile już tematów się nazbierało. Coś czuje, że szybko się niewypale.
  Tymczasem miłego popołudnia i zapraszam na jutrzejszy poranny felieton.

niedziela, 22 listopada 2015

Pogoda (2)

  No proszę. Nawet nie spodziewałem się, że aż tak to się przyjmie. Widać warto czasem wejść na serwisy meteorologiczne... albo na mojego bloga w każdy poniedziałek, bo będzie tam wypis najważniejszych wydarzeń minionych jak i tych dopiero zapowiadanych. No to jedziemy.
  Stacja pierwsza- prognoza. Ową można opisać trzema słowami: zimno, zimno, zimno. A przychodzi ono do nas z północy, gdyż ciepłe masy powietrza zostały zablokowane... bla bla bla. Ważne jest to, że w najbliższe dni możemy, a nawet powinniśmy się spodziewać dalszych ochłodzeń, kolejnych opadów śniegu i sań Mikołaja na niebie. No dobra to ostatnie dopiero za miesiąc. Aczkolwiek mały przedsmak, w postaci mikołajek już za 14 dni.
  Stacja druga- zima na świecie. Tak panie i panowie nie jesteśmy jedyni jeśli chodzi o ostatnie gwałtowne opady śniegu. Przeciwnie, powiedziałbym, że jesteśmy najgorsi. Daleko rozglądać się nie trzeba- weźmy taką Danie. Śniegu średnio po kolana, interwencje strażackie liczy się w setkach, zasypane samochody, powalone linie energetyczne i zamknięte szkoły. A u nas? Nawet śnieżki porządnej nie dało się zrobić. Chociaż... Patrząc na takie Tatry i ich szalone 20 cm śniegu mógłbym trochę wycofać się z tej opinii. Tylko troszkę.
  Stacja trzecia- czy ktoś pamięta Kasię? Pamiętamy chyba Kate, która rozstała się z el Nino i płacze nam tu w Europie (jak nie pamiętamy to zapraszam do poprzedniej pogody). Właśnie teraz widzimy typowy rozkwit faceta wolnego, który odszedł od kobiety i w końcu może rozłożyć skrzydła. Sam el Nino to regularne zjawisko występujące od zarania dziejów, aż chciało by się rzec ,,zaczęło się dawno dawno temu w odległej galaktyce", ale spójrzmy na to co dzieje się dziś. Ów huragan jest najsilniejszy od 66 lat. Zmienił temperaturę pacyfiku o 3 stopnie, a przewiduje się, że wpłynie na cały świat. Nieźle jak na małego chłopca.

Podsumowanie tygodnia

  Cóż, pogoda się sprawdziła, no dobra może i był jeden  dzień obsuwy, ale ostatecznie w weekend spadł śnieg. Dokładnie dziś, a wczoraj zobaczyłem pierwszą świąteczną reklamę Coca-Coli. Przypadek? Nie sądzę. W każdym razie sezon świąteczny można uznać za rozpoczęty.
  Dalej... zamachów ciąg dalszy. Tego nie trzeba przepowiadać, tego trzeba się spodziewać. Są codziennie, albo u nas, albo u nich i już nawet w tej sprawie nie chce mi się wypowiadać.
  Ciągle nie jestem pewien co do pomysłu na niedziele. Stąd taki zapychacz jaki widzicie. W sprawach bieżących jeszcze... Ciągle nas mało. Jeśli to czytaciei podoba się wam co robię to polećcie to. Podajcie to dalej. Im nas więcej tym będzie weselej. Dalej... może reklama fanpage'a facebook.com/subiektywnieprawda dzięki któremu będziecie zawsze na bieżąco z nowymi wpisami.
  Tak wiem, że to mało, ale ten weekend był dla mnie okrutnie za krótki. Za to od jutra wracam w pełni swej ironii i w blasku szczerości, źle postawionych przecinków, ale z zawsze rzetelnymi informacjami.

czwartek, 19 listopada 2015

,,Wschodni grom" recenzja

  Jestem wielkim fanem książek wojennych. Zarówno opisujących pierwszą, drugą wojnę światową, ale lubie też książki opisujące współczesne konflikty jak np. ten w Iraku czy Afganistanie. Czasem zdarzy się też dobra książka o fikcyjnym konflikcie. Właśnie taką chce wam dziś przedstawić.
  Jest to książka (tak widać, że to książka, ale trzeba to napisać) napisana przez pana Jakuba Pawełka (co również widać), a wydana przez wydawnictwo Warbook, które (jak zresztą nazwa sugeruje) specjalizuje się w wydawaniu książek w takim klimacie. Jeny czemu dziś wszystko jest tak oczywiste? I czemu mimo wszystko trzeba i tak wszystko to mówić? No nieważne. O uproszczeniach dzisiejszego świata może będzie w środę, a my lecimy dalej z książką.
  Jest gruba, ma około 500 stron. Weźmy takie duże koło, bo nie pamiętam dokładnie. Ma ciekawy sposób prowadzenia narracji. Wydarzenia toczą się na trzech różnych płaszczyznach co zmienia tempo i daje chwilę oddechu oraz możliwość apojrzenia na sytuacje z innej perspektywy. A mamy dane: wiadomości w telewizji, najwyższe szczeble polityczne oraz oczywiście relację z walki. Te trzy tory łączą się, ale się nie splatają, bo co wie polityk o polu bitwy, czy co może powiedzieć mainstreamowa telewizja, której zależy na poprawności i jak najlepszym wizerunku.
  Książka ta pokazuje co może się stać w najbliższej przyszłości, a czego obawiamy się już teraz w związku z dozbrajaniem Chińskiej armii, czy w związku ze słabością i bezużytecznością ONZ.
  Wywołuje również efekt opadu szczęki zakończeniem. Bo o ile fragmentu zakończenia możemy się spodziewać już od początku kibicując którejś ze stron, o tyle jest też część zakończenia, która dzieje się wręcz za szybko. Sam powtarzałem ten fragment co najmniej trzy razy żeby dobrze zrozumieć co się stało i czy stało się to co mi się wydaje.
  Ze względu na szybką akcje. Narracje wielopłaszczyznową i poruszanie tematów, które dotyczą każdego z nas w skali światowej naprawdę polecam tą książkę każdemu. Od dziecka powiedzmy w wieku 12 lat do staruszka w wieku dajmy na to 98 lat (dane są przypadkowe i nie ponoszę odpowedzialności za podobieństwa czy dyskryminację).

Newsy (3)

  Tak sobie czytam i czytam przeglądy najważniejszych informacji ostatnich dwóch dni i co tam widać? Pani premier odwołała wszystkich szefów służb. No pewnie, zamkną gimnazja- mafii nie będzie, złapali człowieka odpowiedzialnego za zorganizowanie zamachów w Paryżu- po co kumu służby? Ta sama pani wygłosiła również exposé czyli plan na rządy, do tego może jeszcze wrócę.
  Co dalej? Aha! Wydarzenie dnia jest oficjalnie potwierdzone- ,,Kevin sam w domu" będzie w święta. Możemy żyć w spokoju, no chyba, że ktoś dostał zawału w związku z tą informacją. Szczerze- sam prawie dostałem, i nie w pozytywnym sensie.
  Co jeszcze... Schetyna chcę być prezesem PO, okej nikogo to nie obchodzi, idziemy dalej.
  O! W końcu coś ciekawego- ułaskawienie, ech to tylko Kamiński. Dla tych co nie wiedzą- były szef CBA, został skazany za tzw. ,,aferę gruntową" był to przekręt mający zamaskować czy wręcz ,,ulegalnić" wręczeniemwielkiej łapówki za odrolnienie jakiejś działki.
  Dalej na horyzoncie wyraźnie majaczy ISIS, które przyznało się do ataków w Paryżu, do zestrzelenia rosyjskiego samolotu i do ataków lokalnych w Syrii i Libanie. Z koleji grupa hakerska Anonymous wypowiedziała wojnę ISIS i wytropiła już ponad 10 tysięcy kont na twitterze powiązanych z tą właśnie organizacją.
  Powiedziałem, że wrócę do tematu exposé? Ech... Do czego ja się zobowiązuje. No to tak: pani premier potwierdziła wole realizacji wszystkich obietnic wyborczych. Zapomniała dodać jakim kosztem, ale z drugiej strony ludzie wybrali PiS, który tylko twierdził, że ma plan wcale go nawet nie pokazując. W zasadzie to wszystko, bo oprócz obietnicy spełnienia obietnic nie znalazło się tam nic wartego uwagi. Co dziwniejsze nawet nic nie zostało wspomniane o Smoleńsku. A właśnie. Podobno nowo założona komisja coś przebąkuje o jednak rzeczywistym wybuchu który miał mieć miejsce w środku maszyny. Podobno.

wtorek, 17 listopada 2015

Martwy król

  Po miesiącach wędrówki przez pustynie, lasy i mroźne górskie szczyty w końcu jego oczom ukazały się ruiny zamku.
  Dawniej te mury były okryte wielką chwałą. Jego ojciec Mursey z rodu Shogatów przepędzał z tech ziem barbarzyńców wykorzystujących okoliczną ludność do krwawych obrzędów zwiądanych z czczeniem ich bogów. Jego ojciec  w końcu zbudował armię na tyle wielką, że pozabijał wszystkich barbarzyńców i w końcu zapanował spokój.
  5 lat później urodziło mu się czterech synów, którzy w swej próżności zabili ojca, żeby przejąć tron. Wspólna władza była im jednak nie w smak. Każdy chciał być wielkim, niezależnym królem. Doprowadziło to do podziału państwa na 4 skłócone części.
  Teraz gdy wszyscy, oprócz niego nie żyją, Bon Dann przyszedł po należny mu tron w centralnym zamku, który stanowił serce królestwa przed podziałem. Stanął, spojrzał na sypiące się mury, po czym odwrócił się patrząc na resztki dzisiejszego światła rzucane przez zachodzące słońce. ,,Nie ma sensu iść w nocy"- pomyślał. Znalazł przytulne miejsce do odpoczynku pod drzewem, w pobliżu strumyka i osunął się w sen.
  Następnego ranka gdy się obudził, zjadł kawał chleba z torby, napił się wody ze strumienia i wypoczęty, w pełni sił ruszył zwiedzać ruiny.
  Podczas przerwy, około południa zauważył krążące na niebie krogulce. Majestatyczne szare istoty, z wielkim krzywym dziobem i szerokimi błoniastymi skrzydłami. ,,Przeklęte ścierwojady"- pomyślał.
-Dziś się nie najecie- krzyknął. W odpowiedzi usłyszał głuchy dźwięk przypominający ,,kraaa". Schował butelkę z wodą do torby i ruszył zwiedzać dalej. Gdy tylko się odwrócił ujrzał jakiś cień w korytarzu przed nim. Bez namysłu ruszyl za nim. Biegł nawet nie wiedząc dokąd, chcąc tylko zobaczyć tą dziwną istotę. Jednak poszukiwania były bezowocne. Zmęczony usiadł na podłodze, uspokoił oddech i w tym momencie spostrzegł, że nie wie gdzie jest. Zrezygnowany siedział z myślą, że już sie stąd nie wydostanie. Po chwili wstał i próbował wrócić po śladach gdy nagle poczuł zimny dreszcz. Odwrócił się, ale nic nie zauważył, wzruszył ramionami, a gdy tylko jego głowa patrzyła przed siebie  zobaczył, że właśnie ta bezkształtna zjawa stoi tuż przed nim i idzie sobie jakby go nie zauważyła.
-Czekaj! Czym jesteś?-krzyknął. Zjawa odwróciła się ciagle zmieniając wygląd, ale nie to było najgorsze. W tym chaosie kosmicznych form Dann zauważył twarz swojego ojca zniekształconą przez dziwną naturę zjawy.
-Czego tu szukasz?- tubalny głos upiora rozległ się echem po korytarzu.
-Przy... Przyszedłem tu objąć tron, zjednoczyć królestwo
-Nie masz do tego żadnych praw! Tak ty jak twoi bracia.
-A... Ale oni nie żyją- powiedział Dann jakby na swoje usprawiedliwienie. W tym samym momencie dało się usłyszeć dziwne chałasy. Jakby śmiech połączony z przeciągłym wyciem. Rozejrzał się dookoła, a gdy znów spojrzał przed siebie zjawy już nie było. ,,Chyba waruje"- pomyślał. To była straszna myśl. Postanowił, że się prześpi. Skoro drogi i tak nie zna to niech chociaż nabierze sił na potem.
  Całą noc, a przynamniej czas w którym spał, bo ciężko odróżnić noc od dnia w ciemnych korytarzach, nękały go koszmary. Wspomnienia z dzieciństwa, spiskowanie przeciw ojcu, rozpad królestwa, a w końcu wojny bratobójcze.
  Obudził się z krzykiem. Spostrzegł, że stoją nad nim trzy zjawy, miały inny kolor niż poprzednia, ale znów dało się wyczuć w nich coś znajomego. To te twarze, jego bracia...
-Witaj- głosy zjaw nie pozwoliły mu myśleć dalej
-K...kim w... wy jesteście?
-Nie jest ważne kim my jesteśmy, lecz kim ty jesteś.
-A k... kim jestem?
-Jesteś jednym z nas- mówiąc to zjawy odsłoniły lustro w którym Dann spostrzegł kolejną dziwnie znajomą zniekształconą twarz... Jego twarz.

Po co chodzimy do kościoła?

Niedziela rano. Słyszysz bicie dzwonu- oho za pół godziny msza, trzeba się ruszyć z przed telewizora. Właśnie. Dlaczego trzeba? Dlaczego na ostatnią chwilę? Przecież jak sam kościół twierdzi, msza to ma być doznanie duchowe, rozmowa z własnym Bogiem, którego dobrowolnie przyjęliśmy i wyznajemy imię jego. Normalnie gotowiśmy za niego życie oddać (szczególnie w perspektywie zostania świętym, męczennikiem, czymkolwiek). No właśnie. Czyżby?

  W naszym pięknym poukładanym świecie nie ma miejsca na wiarę. Szczególnie w taki sposób w jaki powinna być przyjmowana, wyznawana i przekazywana dalej. Przykłady? Chrześcijaństwo, Islam, Hinduizm. Trzy największe światowe religie są wyznawane obecnie przez ludzi zbyt przywiązanych, jeśli nie do przedmiotów, to do życia. Dlaczego? Gdzie popełniliśmy błąd? Moim zdaniem przenosząc religie do współczesności. To relikty przeszłości w której powinny zostać.

  Hinduizm? W Indiach gdzie ludzie myleni są z gównem chyba nieco zatraca się idea kolorowych bogów, egzotycznych metod ich czczenia i miłości do bliźniego, a przede wszystkim idea Karmy. Oj chyba większość Hindusów obudzi się kiedyś jako świnie.

  Islam? Religia bardziej opierająca na miłosierdziu niż Chrześcijaństwo. Przepraszam, gdzie się podziała? A no tak islamiści zostawili ją jako relikt przeszłości, a w efekcie ich tzw. ,,świętej wojny" zniszczyli wraz z innymi pozostałościami ich dawnej kultury.

  I na końcu nasze kochane, europejskie, miłosierne Chrześcijaństwo. Religia tak bliska, a tak daleka dla nas. Zaczynała pokazując Boga jako zimnego, twardego i surowego dla ludzi. Kulminacją tego była, chyba znana większości, historia Sodomy i Gomory. Zresztą w Starym Testamencie sporo było różnych ,,perełek". Tylko nikt o tym nie mówi, nie wie. Wraz z narodzinami Jezusa wszyscy zapomnieli o starych legendach i tworzyli nową historię. Tak narodzł się Katolicyzm. Religia chwaląca się przesadną miłością do bliźniego, a zapominająca o swoim pochodzeniu.

  W wiekach średnich nie będę przytaczał szczegółowo co robił kościół, ale z tamtych czasów wziął się przymus chodzenia do kościoła. Inaczej było się piętnowanym publicznie lub zabijanym. Nakaz ten przetrwał do naszych czasów, ba, nawet kara napiętnowania pozostała ,,bo co sobie sąsiedzi pomyślą". Ech, szkoda gadać. A gdzie ,,Błogosławieni niech będą cisi"? Gdzie to słynne ,,...gdy ty pościsz umyj twarz i zachowuj się zwyczajnie a po powrocie módl się do Boga albowiem on widzi i nagradza"? I gdzie w tym wszystkim chodzenie do kościoła. I jeszcze wszyscy w tych odświętnych strojach, a przy klękaniu nawet dupy od ławki nie mogą oderwać. ,,Męczennicy". Idźcie udawać gdzie indziej. Ostatnimi czasy zaczynam nawet powątpiewać w zapał księży i w ich wiarę w to co robią, ale to już temat na inne rozważania.

  Jeśli jest tak jak myślę to i tak wszystkich ich osądzi Bóg w którego twierdzą, że wierzą. A jak nie on to może spotkają po śmierci sąsiadki dla których tylko chodzili do kościoła, może one ich osądzą.

Ramówka

  Trzeba to jakoś posortować. Mam sporo pomysłów na to co może znajdować się na tym blogu, więc czas na ustalenie grafiku:

Poniedziałek (z rana)- pogoda, z takim moim typowym przymrużeniem oka.

Wtorek (po południu)- newsy, komentarz do bierzących wydarzeń.

Środa (z rana)- felieton, o życiu, na spokojnie.

Czwartek (po południu)- opowiadanie, małe, bądź trochę większe opowiadanie z niespodziwanym, tak zwanym twistem lub morałem. Dla każdego coś dobrego.

Piątek (z rana)- newsy, bo trzeba być na bierząco.

Sobota (w południe)- recenzja, książki, filmu, płyty, gry, wybór jest wielki.

Niedziela (w południe)- przerwa? Tak naprawdę mam jeden pomysł, ale nie jestem do niego jeszcze przekonany, więc w niedziele, albo będzie pusto, albo trafi się jakiś zapychacz.
  Co sądzicie o grafiku? A może chcecie, żeby coś zastąpić waszym pomysłem? Dajcie znać w komentarzach.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Pogoda

  Ciężko teraz przebić się z informacją inną niż o Islamie, Muzułmanach, Zamachach, Paryżu i tym podobnych. Co jednak powiecie na to, żeby przebić to prognozą pogody? Co jednak jest takiego fascynującego w pogodzie? Chociażby to, że pogoda, dość zimna, pochurna i smutna, że tak powiem, nie jest tylko przelotnym zjawiskiem.
  Ostatnimi czasy według meteorologów odnotowujemy przyrost temperatury. W ostatnich miesiącach wzrosła w stosunku do lat poprzednich o całe 3 stopnie. Tak wiem, szału nie ma, ale jakby tak z roku na rok temperatura rosła o 3 stopnie to pół znanego nam świata znalazłoby się pod wodą i nazywanie tej planety Ziemią miałoby jeszcze mniej sensu niż dotychczas. Ale nie to miało być motywem przewodnim tego tekstu.
  Otóż chciałem pobawić się w pogodynke i powiedzieć wam, że ostatnie wielkie wiatry były spowodowame huraganem zwanym Kate. Kaśka szybko nas nie opuści, gdyż jak sama przyznaje spodobało jej się i zostaje do soboty w którą ma przynieść pierwsze opady śniegu i może trochę się przeniesie dalej w świat. Fajnie, fajnie tylko po co komu śnieg kiedy ciągle jest około 10 stopni na dworze, a temperatura rośnie? Ech... wiecie, kobietę jest ciężko zrozumieć.
  Podczas jej pobytu wiatr ma osiągać od 80 do 100 km/h więc parasole z góry odradzam. Niestety sama Kasia przyznaje, że ostatnio jej smutno bo huragan el Nino z nią zerwał, więc płacz... znaczy się deszcz będzie częstym zjawiskiem.
  Może to dobra okazja do przywdziania kaptura i rozpoczęcia sportu zwanego ,,szaleńczym biegiem byle tylko pod wiatę przystanku"?

  Z racji ,,luźności" tematu wykorzystam to miejsce na małą autopromocje. Otóż po raz kolejny bardzo serdecznie zapraszam na fanpage facebook.com/subiektywnieprawda oraz do regularnego odwiedzania tej strony, gdyż zgodnie z zapowiedzią teksty będą się pojawiać codziennie, a kolejny ,,duży" tekst będzie już jutro.

Islamiści? Żaden problem

  Dużo jest narzekania związanego z przyjmowaniem, bądź nie przyjmowaniem tzw. imigrantów. Główny problem w tym, że ciężko określić czym różni się taki imigrant, który ewidentnie przyjeżdża tu na socjal  od uchodźcy,  który ucieka przed wojną. Moim zdaniem sposób na nich jest prosty i co lepsze jak najbardziej legalny. Wystarczy zmienić system wydawania tak zwanej zapomogi.
  W bogatych krajach arabskich np. w takiej Arabii Saudyjskiej pomoc socjalna jest wydawana tylko dla obywateli tego państwa. Ale nie ma tak lekko. Trzeba być urodzonym na jego terenie oraz żeby ojciec i matka również pochodzili z tego kraju. Mieliśmy się od nich uczyć? Oni mieli nas "ubogacać"? Czemu nie zacząć w końcu patrzeć na logiczne strony ich świata z którego oni tak usilnie uciekają.
  Jeśli kraje europejskie zmienią prawo socjalne na wyżej pokazane na pewno pozbylibyśmy się leni, nierobów i krzykaczy. Ale przecież my chcemy im pomóc prawda? Nie żyjemy stereotypami i naprawdę wierzymy, że uciekają przed wojną. To może czas zmienić to prawo na takie, które pomaga za aktywną pracę chociażby w sprzątaniu miasta, czy w systemie komunistycznym gdzie praca była obowiązkiem nadawanym odgórnie.
  Tylko jak to zrobić? Czy to jest w ogóle możliwe? Owszem, jeśli we Francji muzułmanie stanowią już około 50% i niedługo w demokratycznych wyborach wniosą tam prawo szariatu to czemu my, logicznie myślący ludzie nie możemy zmienić prawa swojego państwa lub Unii Europejskiej?

niedziela, 15 listopada 2015

Newsy (2)

  Dziś wyjątkowo, aż sam się dziwie, ale obok dużego tekstu jest drugi tego samego dnia. Nie wyobrażam sobie jednak nie dodania tego. Oprócz pewnego ważnego filmu chcę wam zakomunikować, że fanpage na facebooku już jest w pełninsprawny i profesjonalny, i serdecznie na niego zapraszam facebook.com/subiektywnieprawda a teraz do tematu.
   Wczorajszy post sugerujący naszą głupotę i szukający potwierdzenia dla pewnej spiskowej teorii to za mało.
  Mógłbym się niewiadomo jak rozpisywać, mówić, że nigdy nie byłem za przyjmowaniem tych wszystkich imigrantów, że spodziewałem się tego, ale po co. Zresztą całą wiedzę mam z kanału Wideoprezentacje na który serdecznie zapraszam.
  Z telewizji tzw. mainstreamowej oglądam tylko programy typu Fakty, Wiadomości czy Wydarzenia, ogółem informacyjne. Tylko, że nie ma tam nic konkretnego, opierają się tam na delikatnym i jak najbardziej poprawnym politycznie przedstawieniu sytuacji. Ja zapraszam do obejrzenia filmu poniżej, który pokazuje również moje zdanie á propos wydarzeń z 13.11 jak również do obejrzenia innych wymienionych w filmiku produkcji wyżej wymienionego kanału Wideoprezentacje.

Nie planujmy jutra

    Dziś kolejny duży tekst czyli rozważania mocno teoretyczne. Kolejny planuje wrzucić już w środę i bez dalszego gadania, zaczynajmy...

Często widzimy, słyszymy teksty ,,żyj chwilą", ,,żyj jakby jutro miało nie nadejść" i tym podobne. Mówią one żeby nie martwić się przyszłością tylko cieszyć tym co mamy. No i rzeczywiście trochę racji w tym jest. Tylko dlaczego mamy nie myśleć o jutrze, tak tym dosłownym jak i tym stanowiącym metaforę przyszłości? Odpowiedź jest prosta- bo możemy tego jutra nie dożyć

  Tak panie i panowie. Będę tu przywoływał myśl o śmierci, którą tak bardzo wszyscy staramy się odrzucić, o tym, że może nas spotkać codziennie i w każdej chwili. Tyle jest zawałów czy udarów na statystycznego Polaka, że już samo to może nas wprowadzić w niemałą paranoje. A jeśli doliczymy do tego wypadki samochodowe i te przez pijanych kierowców, i te przypadkowe, i te zaplanowane. Aż strach z domu wychodzić. Ale cóż to? Wszystkie przypadki zaczadzeń, zawałów gdzie nie było nikogo aby wezwać pomoc, pożarów zarówno tych zaplanowanych jak i tych przpadkowych. Mógłbym tu jeszcze dodać zawalenia, a i w skrajnych przypadkach zamachy. Wychodzi na to że w domu jest gorzej niż na zewnątrz, zwłaszcza przez to, że i uciekać nie ma gdzie. To co robić? Przecież nie można żyć w paranoidalnym strachu przez śmiercią z zaskoczenia.

Opcje są trzy:

  Akceptacja stanu rzeczy i życie normalne. Bez nacisku na to co się ma lub czego się nie ma. Lecz ta opcja niesie ryzyko życia mocno wegetatywnego. Żeby z jednej strony za bardzo nie ryzykować, a z drugiej do niczego się nie przywiązywać.

  Samobójstwo. Opcja najprostrza przy której wychodzi się ze śmiercią na remis (bo przecież to nie ona nas zabiła tylko my sami siebie). Ale po co tyle tracić, przecież tyle mogło nas jeszcze spotkać.

  Oswojenie się ze śmiercią. Moim zdaniem nalepsza z opcji. Dzięki świadomości śmierci nie bierzemy jej tak do siebie gdy spotka kogoś nam bliskiego ,,przecież taka jest kolej rzeczy"- myślimy i odchodzimy. Sami też kożystamy z życia bo chcemy wyciągnąć z niego jak najwięcej zanim żniwiarz upomni się o nas.

  Podczas swojego (jeszcze dość krótkiego) życia byłem na czterech pogrzebach, byłem świadkem śmiertelnego wypadku oraz przechadzałem się nie raz korytarzem szpitala w którym ludzie, najczęściej starcy, łapali się ostatnich chwil życia jakby to było niewiadomo co. Po rozmowie z kilkoma okazało się, że większość z nich to katolicy. Zwiększyło to moje zdziwienie, bo czyż nie wierzą oni w życie po śmierci? Powinni się cieszyć, że schodzą z tego padołu i udają się so swojego Boga. Przecież o to chodziło w przypowieściach prawda? Jezus, który kazał ludziom pozbyć się wszystkiego co mają i podążać za nim to metafora śmierci, w trakcie której właśnie traci się wszystko i udaje w stronę Boga w którego się wierzy. Czyż nie?

  Panie i panowie. Proszę, nie bójmy się śmierci. Bójmy się życia bez celu. Przecież żyjąc bez widocznego (przynajmniej dla nas) celu to jakbyśmy już byli martwi.

sobota, 14 listopada 2015

Zamachy we Francji

Wszyscy mamy jeszcze w pamięci wczorajsze wstrząsające wydarzenia jakie miały miejsce w samym centrum państwa- Paryżu.
  Ale czy ktoś pamięta tak zwane niepokojące filmy? Powstały dwa takie z opisem i tytułem w kodzie binarnym. W którymś z niepokojących filmów był tekst, że ,,13 wszystko stanie się jasne". Wczroajsze zamachy skłoniły mnie do przemyśleń. A może to wysublimowana propaganda islamistów? Przecież nawet nikt ich nie podejrzewał o coś takiego. Wszyscy mają ich za prymitywów, a co jeśli to byli oni? Wtedy hasła typu ,,you are already dead", czy ,,time is running out" to wzkazówki do kolejnych zamachów. Pasują tu również koordynaty na biały dom czy moskwe.
  Jeśli ktoś nie wie o co chodzi to zachęcam do obejrzenia filmów objaśniających tajemnice tych dwóch ,,niepokojących filmów"

piątek, 13 listopada 2015

Dlaczego pijemy?


 Co mogę mieć na myśli pisząc ,,my”? Wszystkich. Bez wyjątku, bo piją przecież ludzie starzy, dorośli, młodzież, nastolatki oraz w niektórych przypadkach nawet dzieci. A dlaczego tak jest? Otóż dlatego, że od początku uznawane jest, że alkohol  jest ,,nie dla ciebie”. Każdy to słyszał prawda? Więc może cofnijmy się do czasów kiedy to do nas tak mówiono.

  Rodzimy się, potem jest długi okres błogiej nieświadomości, aż w końcu jesteśmy na tyle duzi żeby sięgnąć głową ponad stół. A co na stole? Wódeczka. Dorośli spokojnie opijają nasze szóste urodzinki czy ich już trzydzieste któreś. Ogółem wesoło. I co my sobie myślimy? Że dobre. Patrząc  po zachowaniach starszych widzimy, że coś jest na rzeczy i od razu jest myśl ,,ja też muszę”. I wtedy są dwie opcje: albo dostajesz ja najmniejszą kropelkę żeby poczuć smak i usłyszeć słynne ,,I co? Niedobre? A tatuś musi”, albo podnosi się wielki krzyk, że nie ma w ogóle szans i to dla dorosłych, i nie dostaniesz teraz, i masz się od tego trzymać z daleka. O ile pierwsza opcja jest najlepsza o tyle druga prowadzi do efektu odwróconej psychologii czyli  po prostacku- zakazany owoc kusi mocniej. I tu jest rozwiązanie picia dzieci.

  Pierwszy sposób powinien wytrzymać do gimnazjum gdzie prędzej czy później dziecko pozna ludzi, którzy pokażą inne alkohole, a nam któryś pewnie zasmakuje. I co teraz? Bo tu też są dwie opcje: albo taki gimnazjalista zacznie pić regularnie i nałogowo, albo dojdzie do wniosku, że to bez sensu i sporadycznie na jakichś imprezach będzie coś popijać. W sumie z doświadczenia wiem, że jakiej opcji by się nie podjęło to od tego momentu rodzice nie zmienią już praktycznie nic. Dziecko musi samo dojść do pewnych konkluzji, a mama czy tata mogą tylko pomóc, naprowadzić na dobrą drogę myślenia.

  Liceum chyba pominę bo poza przekroczeniem ,,magicznej” osiemnastki raczej wiele się nie zmienia. Zacznę więc od razu od studiów. I tu bywa różnie. Na studiach już mamy wypracowane i mocne własne zdanie o piciu poparte własnymi doświadczeniami. No i nasze picie na nikogo nie wpływa. Bo każdy wie o co chodzi i ma swoje sprawy.

    Za to kiedy stajemy się rodzicami… Tu zaczyna się ,,zabawa”. Bo w sumie niewiadomo czy dziecko uświadamiać czy może karmić bajkami jak najdłużej. W tym wypadku najlepiej bawią się dziadkowie czy wujkowie dający nam zawsze coś na boku (Wspominałem już coś o piciu dzieci?). To od nich idą najszczersze wyjaśnienia co i jak działa.

  I w końcu czas na zmianę stron. Już nie o dzieciach tylko  o dorosłych i  ,,dorosłych” . Dlaczego piją? tu nie trzeba się tak zastanawiać jak u dzieci. Powody są trzy: bo mogą, bo mają pieniądze, bo lubią być w tzw. stanie wskazującym na spożycie, a wszystko to ma korzenie w tym co było napisane wyżej. To byli dorośli. Teraz czas na ,,dorosłych” czyli osoby po 18 roku życia. Dlaczego oni piją? Bo zaczęli zarabiać i mają w końcu własne pieniądze na alkohol, bo czują się niezmiernie dorośli a rodzice przecież od małego mówili dla kogo jest alkohol. Takie ,,zachłyśnięcie” się ukończeniem tego ,,magicznego” wieku często prowadzi do alkoholizmu czy innych patologii społecznych jak bezrobocie czy bezdomność, ale to już temat na inne rozmyślania.

  Mam nadzieje, że kiedy następnym razem usiądziecie do stołu z czystą i waszym wnukiem, dzieckiem, młodszym kuzynostwem itd. będziecie mieli w głowie ten tekst.

Newsy (1)

  Nie wiem czy robić takie dzienne wpisy właśnie z nagłówkiem ,,newsy", bądź ,,daily". Może będzie inny pomysł na nazwę, zobaczymy. Jeśli chodzi o te tytułowe newsy to powstał fanpage facebook.com/subiektywnieprawda na którym co prawda nie ma jeszcze zbyt wiele (ogólnie nazwijmy to) rzeczy, ale to będzie na pewno łatwy sposób do kontaktu ze mną. Możecie tam wysyłać prośby, sugerować tematy, lub wyrażać po prostu swoją opinię pod minitekstami, które będę tam wrzucać.
  Pierwsze pytanie już jest, a brzmi ono- czy chcecie obok dość merytorycznych i w miare poważnych tematów pojawiających się co 2 dni mieć wpisy codzienne o różnych pierdołach? Piszcie w komentarzach lub na fanpage'u i po raz kolejny serdecznie zpraszam do czytania.

czwartek, 12 listopada 2015

Witam

  Witam wszystkich przyszłych czytelników. Ten post to w zasadzie czysta formalność i będzie zawierał same informace techniczne bez większej merytorycznej treści, więc jeśli jesteś tu dla tylko dla dobrej publicystyki to pomiń ten tekst wiedząc tylko, że kolejne felietony będą wychodzić co 2 dni do godziny 12:00 rano.
  Dla tych co zostali- liczę na waszą kulturę i krytykę tylko merytoryczną. Wiem, że z moim zdaniem niewielu będzie się zgadzać (mimo tego, że staram się być na tyle obiektywny na ile się da), a i błędy lub niedopowiedzenia można wytykać w sposób merytoryczny, kulturalny i nie urażający nikogo