Gdy wrócili do obozu oddali mięso kobietom, które miały je oporządzić. Panie zaprosiły Sokoła do specjalnego szałasu, który stał prawie w centrum wioski, aby mógł się przyjrzeć jak to się robi. No i oczywiście żeby mógł ,,kontrolować swoje" mięso. Wszedł lekko zmieszany i od przejścia przez prowizoryczne drzwi uderzył go zapach padliny. Rozejrzał się.
W dużym szałasie większośc miejsca zajmowały stoły pod którymi leżały narzędzia kuchenne w materiałowych workach. Na stołach zaś leżały martwe zwierzęta, a raczej to co z nich zostało. Tylko jeden stół był czysty. Nie było na nim ani mięsa, ani krwi, ani much. Był to, jak ocenił, stół z przyprawami. Korzystano z niego żadko. Tylko w ostaniej fazie obróbki. Mały przyglądał się z ciekawością jedzeniu, które właściwie jeszcze jadalne nie było. W tym czasie przypomniał sobie jedną z pierwszych lekcji od dzikich.
- Widzisz tego ptaka?- powiedział indianin do chłopca.
- Tak?- powiedział mały przeciągając samogłoskę i akcentując koniec wyraźnie jako pytanie. Jednak taka forma odpowiedzi nie przykuła uwagi pytającego.
- Patrz co robi- brzmiało wyraźne polecenie- Tylko cicho, żeby się nie spłoszył.
- Dobrze
-Ćśśś
Od tego momentu już się nie odzywał. Patrzył w skupieniu zza trawy na której leżeli i za którą się chowali. Zadziewiające było to jak pomimo wszechobenych lasów dzicy zawsze znajdowali jakieś pustkowia do ćwiczeń, obserwacji ptaków czy na obozowiska.
Ptak zataczał koła. W tym momencie dostrzegł jakieś niewielkie poruszenie w trawie, które jednak nie zmąciło uwagi łowcy. Uważnie wodząc wzrokiem za myszoskoczkiem, który mknął w trawie, wydawać by się mogło, niewidzialny. Po piątym okrążeniu zaatakował. Leciał pewnie, ze złożonymi skrzydłami, prosto w ziemię. Jednak gdy już miał śmiertelnie uderzyć głową w grunt rozłożył skrzydła i wyrównał lot tuż nad trawą. Nie leciał już sam. W swoim krzywym dziobie trzymał ofiarę. Jeszcze wzbił się do góry by zrobić ostatnie, jakby triumfalne okrążenie i odleciał w swoją stronę.
- Widziałeś?- dziki tym pytaniem jakby wrócił z martwych. Przez cały czas ,,spektaklu" był martwy niczym zwłoki.
- Widziałem- chłopiec próbował naśladować donośny głos indianina, ale z marnym skutkiem.
- Wiesz jaka nauka z tego płynie?
Brak odpowiedzi. Jedynie ciekawskie spojrzenie chłopca.
- Jeśli chcesz przetrwać bądź jak ten ptak. Bierz co chcesz, bez strachu, nie patrząc na innych. Bierz wszystko, łapczywie, ile tylko się da.
W dużym szałasie większośc miejsca zajmowały stoły pod którymi leżały narzędzia kuchenne w materiałowych workach. Na stołach zaś leżały martwe zwierzęta, a raczej to co z nich zostało. Tylko jeden stół był czysty. Nie było na nim ani mięsa, ani krwi, ani much. Był to, jak ocenił, stół z przyprawami. Korzystano z niego żadko. Tylko w ostaniej fazie obróbki. Mały przyglądał się z ciekawością jedzeniu, które właściwie jeszcze jadalne nie było. W tym czasie przypomniał sobie jedną z pierwszych lekcji od dzikich.
- Widzisz tego ptaka?- powiedział indianin do chłopca.
- Tak?- powiedział mały przeciągając samogłoskę i akcentując koniec wyraźnie jako pytanie. Jednak taka forma odpowiedzi nie przykuła uwagi pytającego.
- Patrz co robi- brzmiało wyraźne polecenie- Tylko cicho, żeby się nie spłoszył.
- Dobrze
-Ćśśś
Od tego momentu już się nie odzywał. Patrzył w skupieniu zza trawy na której leżeli i za którą się chowali. Zadziewiające było to jak pomimo wszechobenych lasów dzicy zawsze znajdowali jakieś pustkowia do ćwiczeń, obserwacji ptaków czy na obozowiska.
Ptak zataczał koła. W tym momencie dostrzegł jakieś niewielkie poruszenie w trawie, które jednak nie zmąciło uwagi łowcy. Uważnie wodząc wzrokiem za myszoskoczkiem, który mknął w trawie, wydawać by się mogło, niewidzialny. Po piątym okrążeniu zaatakował. Leciał pewnie, ze złożonymi skrzydłami, prosto w ziemię. Jednak gdy już miał śmiertelnie uderzyć głową w grunt rozłożył skrzydła i wyrównał lot tuż nad trawą. Nie leciał już sam. W swoim krzywym dziobie trzymał ofiarę. Jeszcze wzbił się do góry by zrobić ostatnie, jakby triumfalne okrążenie i odleciał w swoją stronę.
- Widziałeś?- dziki tym pytaniem jakby wrócił z martwych. Przez cały czas ,,spektaklu" był martwy niczym zwłoki.
- Widziałem- chłopiec próbował naśladować donośny głos indianina, ale z marnym skutkiem.
- Wiesz jaka nauka z tego płynie?
Brak odpowiedzi. Jedynie ciekawskie spojrzenie chłopca.
- Jeśli chcesz przetrwać bądź jak ten ptak. Bierz co chcesz, bez strachu, nie patrząc na innych. Bierz wszystko, łapczywie, ile tylko się da.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz