czwartek, 25 sierpnia 2016

Futu.re recenzja (?)


  Nie lubię recenzji. Wydają się takie proste. Sam mogę je pisać właściwie maszynowo. Toteż nie będzie to zwykła recenzja. Owszem zwrócę uwagę na pewne aspekty niżej przedstawionej książki, ale dodam też wiele wątków od siebie, których w recenzji być nie powinno.
  Cóż za książka rzucała mną od ściany do ściany swoim ładunkiem emocji i sprawiła, że muszę część ich z siebie oddać? Oto ona:



  Future- przyszłość. Czy może Futu (z albańskiego ,,dostęp") .re (końcówka dla państwa Reunion)? Ciekawe czy autor był na tyle przebiegły, że wziął sobie tą małą afrykańską wysepkę jako aluzję wykreowanej przez siebie Europy przyszłości. 

  Bardzo możliwe gdyż w samej książce jest dużo symboli, które są używane przez ludzi przyszłości a stanowią bardzo dobre nawiązanie do przeszłości. Choćby maska, którą widzimy na okładce książki, ale ćśśśś. Tego nie powiedziałem.

  Tak naprawdę w ogóle ciężko jest cokolwiek powiedzieć, żeby nie zepsuć frajdy z czytania. Ta książka to symfonia porównywalna z tymi tworzonymi kiedyś w Wiedniu. Piękna, szybka, zaskakująca, porywająca i z wielkim ładunkiem emocji.

  Co chwilę dzieje się coś. Jednak nie bez przyczyny, jak często zdarza się we współczesnej literaturze i kinematografii. Ale właśnie każda strona tekstu jest świetnie umotywowana.

  Książka ta zostawiła we mnie mnóstwo refleksji na dwa sposoby: szepcząc mi do ucha delikatnym, ciepłym oddechem, jak i rozrywając na kawałki przy pomocy rozpalonych obcęg. 
  
  Delikatność i lekkość narracji, miękkie opisy twardego, kanciastego świata i bezbłędne porównania autora pozwalają zanurzyć się w świecie przedstawionym. 

  Z drugiej strony nie są one przesadzone jak u pana Buchheima i nie ma się ochoty ich pomijać. Wręcz przeciwnie. Stanowią kontrast, niejako miękką poduszkę do której możemy się przytulić po dramatycznych wydarzeniach, które już się wydarzyły, jak i tych, które nieuchronnie jeszcze przed nami. 

  To drugi, tak dokładny opis świata przyszłości na jaki miałem przyjemność trafić (pomijając uniwersum Wojen Gwiezdnych). Pierwszym była trylogia Skok 225 autorstwa Davida Louisa Edelmana. O ile jednak u niego fabuła opiera się na walce między korporacjami, o tyle we Futu.re mamy świat w skali makro. Dostajemy opowieść o panu, który nie może doprowadzić by świat nie runął przez zwierzęce instynkty. Brzmi tandetnie, prawda? Ale nie jest. Bo nasz bohater nie działa sam tylko jest częścią armii dzielącej się na 10 osobowe ekipy. A czymże są te ,,zwierzęce instynkty"? To ogólne określenie miłości. Miłości, przez którą dobieramy się w pary, płodzimy dzieci, zakładamy rodziny. 

  Porównanie współczesnego stylu życia ludzi do bydła to myśl, która zaczęła we mnie kiełkować już na początku lektury. 

  Nie jest to też typowa powieść sci-fi o wojnie w przyszłości dziejącej się gdzieś na ziemi lub w kosmosie. Źle użyłem słowa armia. Tak naprawdę mam na myśli... służby bezpieczeństwa. Nie byle jakie zresztą. Służby jedynej partii w europie, która rządzi niezmiennie od jakichś dwustu lat. Brzmi prawdopodobnie? Bo jest.

  Powieść skupia się na świecie maluczkich i ich problemów, jednak autor i tak znajduje sposób by pokazać inne państwa w przyszłości wraz z ustrojami. Jest to perfekcyjne nawiązanie do współczesności. Pozwólcie, że przedstawię wam tamtejszą sytuację polityczną:

Europa zamieniła się w jedno państwo z jedną partią- Partią Nieśmiertelności. Ich wrogiem jest organizacja o nazwie Partia Życia, która w ramach ochrony życia organizuje zamachy terrorystyczne. Brzmi znajomo? Idźmy dalej.

Panameryka to połączone państwa ameryk gdzie nieśmiertelność można sobie kupić na aukcjach. Ale przecież oczywiście, że można pracować całe swoje żałosne życie, żeby spróbować sobie taką nieśmiertelność kupić. W końcu to Amerykański Sen. Nie zdziw się jednak jeśli jakiś bogaty rozwydrzony dzieciak cię przebije.

Indochiny... krótka piłka- wszyscy zostali wykastrowani

Rosja. Kraj w którym opracowano szczepionkę nieśmiertelności, jednak dostały ją tylko władze. Ludziom wciąż mówi się, że wszystkie badania się nie powiodły.

Afryka. Kraj dziki, biedny... w sumie bez zmian. Ciągle stara się wrzucić uchodźców do Europy

  Czyżby naprawdę nic się nie miało zmienić? Czy postęp naukowy i technologiczny miałby nic nie dać? Czy ludzie walcząc z jednym instynktem zostawią w sobie inny? Czy życie ma sens? Czy nieśmiertelność ma sens? Dlaczego? Po co? 

  
  To pytania, które (mam nadzieję) zostawia już sam ten tekst. Co zostaje po książce? Mi pozostała złość i nadzieja. Złość, trochę żartobliwa, na autora w związku z zakończeniem (broń boże nie jest złe, zobaczycie o co mi chodzi po lekturze) oraz nadzieja, że drugiej części nie będzie. 

  Nie zrozumcie mnie źle. Jest to dzieło wielkie. Dosłownie i w przenośni. Książka, która zmieniła mój sposób myślenia. Ukształtowała mnie na nowo. Uważam nawet, że powinna być lekturą obowiązkową w liceum. Ale drugie części zazwyczaj są do dupy. Szczególnie jeśli pierwsza część jest dobrze zaplanowana i samowystarczalna. Rozumiem takie idee jak sagi i trylogie, ale druga część robiona na siłę jest zawsze zła (przepraszam Piło 2, musiałem to powiedzieć).

  Trzeba by już kończyć. To chyba najdłuższa recenzja jaką w życiu napisałem. Ale nie wszystko co zostawia po sobie Futu.re. Polecam wszy... ludziom dojrzałym. Ta książka niszczy. Każe ci patrzeć na rzeczy, na które nie chciałbyś patrzeć jako dorosły a co dopiero dziecko. Ta książka uczy. Daje do zrozumienia, że nie ma dobra i zła, bieli i czerni. A nawet odcieni szarości. Jest brutalna w fabule i treści ponadczasowej, którą posiada i przekazuje widzowi. Dość powiedzieć, że jest pierwszą jaką widziałem ze znaczkiem 18+. Nawet ,,50 twarzy Greya" tego nie miało. Choć jak tak spojrzeć... Jeśli Grey to książka erotyczna to Futu.re to poradnik gwałtu (ps. nie tylko na dorosłych).

  Zapraszam na stronę książki futu.re gdzie można za darmo przeczytać pierwszy rozdział, obejrzeć obrazy rosyjskiego malarza ukazujące futurystyczną (anty)utopię, jak również posłuchać świata przedstawionego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz