sobota, 28 listopada 2015

,,Infoszok" recenzja

  Dziś przedstawiam jedną z najszybszych książek, jeśli chodzi o tempo akcji, jakie czytałem. Dość powiedzieć, że po pierwszych pięćdziesięciu stronach mamy już trzy duże zwroty akcji. Książką tą jest:

  Już na okładce rzuca się w oczy tak zwany kod QR. W środku też się takowe znajdują. Są ciekawym dopowiedzeniem, albo w zasadzie niedopowiedzeniem. Takim mrugnięciem oka od autora, a mrugnięcie to dochodzi najczęściej po kilku stronach, a wtedy mamy tylko wielki opad szczęki.
  Opisuje ona losy Natcha- prezesa feudokorpu zajmującego się Bio/Logiką, który pnie się na szczyty w rankingach korporacji, z planami wielkiej rewolucji. Przedstawione są również losy Jary i Horvila- dwójki pracowników i zarazem najbliższych współpracowników Natcha, którzy już tak pozytywnie do jego planów nastawieni nie są.
  Z części recenzenckiej mogę napisać, że język książki jest bardzo przystępny, dialogi cięte i pełne sarkazmu, cynizmu i ponurego chumoru. Intrygi są grubymi nićmi szyte, a futurystyczna oprawa graficzna perfekcyjnie zgrywa się z treścią.
  Co jeszcze możnaby o niej napisać... Sama o sobie pisze, że ,,przedstawiony świat jest tak fantastyczny jak Diuna i tak realny jak najnowszy Wall Street Journal". Książka o przyszłości na którą wszyscy czekamy. Z teleportacją, nanobotami w żyłach, podróżowaniu jako projekcja, czy komunikacji na poziomie myśli. A podstawowym pytaniem jakie zadaje jest ,,Jak daleko posuniesz się dla zysku?".
  Po raz kolejny mam kłopoty z zasugerowaniem grupy docelowej. Na pewno mogę zacząć od wielbicieli Sci-Fi. A skończyć chyba na każdym komu zależy na wartościowej lekturze, która mimo, że w dalekiej (i prawdopodobnie równoległej) rzeczywistości mówi o sprawach zaskakująco na bliskich: wielkie korporacje, spiski, kopanie dołków, zamachy (tak realne jak wirtualne). Brzmi znajomo? A to dopiero początek. Jednakże po resztę zapraszam do lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz