sobota, 6 lutego 2016

Borat- recenzja

  Przed rozpoczęciem czytania zachęcam do puszczenia w tle piosenki, która z całego filmu podobała mi się najbardziej. Przy okazji ujrzą państwo plakat promujący film, który dziś wam przedstawię.

  Zacznijmy więc. Ja nazywam się (w skrócie) S.O. a film, który niedawno obejrzałem- ,,Borat". Możecie tą nazwę kojarzyć z pewnym ubiorem, jaki został zaprezentowany w owym filmie. Co mnie zachęciło do obejrzenia tego? Na ścianie zewnętrznej pewnego kina zobaczyłem plakat reklamujący film ,,Grimsby". Na tym właśnie plakacie było napisane ,,Film reżysera Borata i Dyktatora" czy jakoś tak. Oba tytuły wydały mi się znane toteż postanowiłem zapoznać się z jednym z nich. Tak oto przedstawiam państwu największego (moim zdaniem) gniota w historii kina.

  Borat, w reżyserii Larry'ego Charles'a, to film, który dostał zaskakująco dużo nagród i nominacji. Był m.in. nominowany do samego Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany, a wygrał m.in. Złoty Glob w roku 2007 dla najlepszego aktora komedii lub musicalu. No, powiedzmy, że to mnie nie dziwi bo Sacha Baron Coen zagrał dość dobrze jak na taki film. Co ciekawe dostał również wiele nagród w kategorii ,,Najlepsza komedia".  Jednak dla mnie to nie jest satyra najwyższego sortu. Ciężko mi nawet określić ów film jako komedie. Owszem, zdarzały się dowcipy i gagi przy których twarz rozjaśniła mi się uśmiechem, ale nie było ich zbyt wiele. I to u mnie, gdzie sam lubie kontrowersyjny humor. Podejrzewam, że wielu ludzi z typowo europejskim poczuciem humoru ominie ten film szerokim łukiem, bo żarty w stylu ,,Owszem, jak każde inne państwo mamy problemy. Społeczne, ekonomiczne, żydowskie" nie będą ich po prostu śmieszyć.
  No ale koniec tego dobrego. Czas na nutkę profesjonalizmu w postaci przeglądu najważniejszych aktorów aktorów:
-Sacha Baron Cohen jako Borat Sagdiyev
 -Ken Davitian jako  Azamat Bagatov
 -Luenell jako Luenell
 -Pamela Anderson jako uwaga uwaga... Pamela Anderson
Teraz, kiedy znamy najważniejsze postacie można przejść do oceniania ich. No i oczywiście, jakby mi na złość aktorzy spisali się nieźle. Właściwie to będzie dobra ocena. Nie było to kompletne aktorskie dno. Efekt jaki miał zostać osiągnięty chyba udało się reżyserowi uzyskać.
  Pomijając aktorów muzyka była świetna. Kompletnie nie wiem jakim cudem, ale ciągle siedzi mi w głowie ,,boratowe" Born to be wild, które dla was umieściłem na początku tego tekstu. Zresztą cała ścieżka dźwiękowa od niejakiego Errona Barona Cohena (komu spodobała się piosenka z góry zapraszam- cały soundtrack) jest świetna i wpada w ucho.
  Małe spojrzenie fabularne. Ten film to w zasadzie parodia wszystkich programów dokumentalnych. Opowiada o dziennikarzu z Kazachstanu, który wyjeżdza do US i A by nauczyć się czegoś co rozwinęłoby jego wioskę w porosyjskim, biednym państwie.
  Komu polecam? Głównie masochistom, wielbicielom kina absurdu, czarnego i rasistowskiego humoru oraz tym, którzy amerykański kontrowersyjny dowcip przechodzi przez przełyk. U mnie przeszedł, ale niestety wywołał okropny ból brzucha dlatego za tydzień weźmiemy na warsztat film, który jest sztuką przez duże S, prawdopodobnie Whiplash. Zapraszam już dziś.

Do poniedziałku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz