sobota, 13 lutego 2016

Whiplash- recenzja


  Witam was wszystki w tą chłodnawą sobotę, która dopiero co wysuwa się zza szarości chmur. Mam tu coś co pozwoli wam zapomnieć o bylejakości dnia za oknem i przykuje was do ekranu tak, że po niecałych dwóch godzinach zostaniecie z permanentnym opadem  szczęki, prosząc o więcej. A więcej nie ma. Panie i panowie. Przedstawiam film, który bez pardonu wszedł na moją prywatną listę najlepszych i nie pytając nikogo o zgodę wszedł na pierwsze miejsce.


  Whiplash w reżyserii Damiena Chazelle to film... a zresztą. Wszystkie opinie jakichś liczących się krytyków macie powyżej na plakacie promującym, w dodatku spolszczonym, więc chyba większych kłopotów ze zrozumieniem nie będzie.
  Jest to produkcja z roku 2014, ale na tamejsze Oscary się nie załapał. Za to w roku 2015 dostał ich 3:
- Najlepszy aktor drugoplanowy (dla J.K. Simmonsa, łysego pana, który się drze, ale za to w jaki sposób. Zresztą nie musze tłumaczyć jego geniuszu, dostał przecież Oscara)
- Najlepszy dźwięk (tu też nie ma się co dziwić, o muzyce powiem standardowo trochę później)
- Najlepszy montaż (tu też bez zaskoczenia- ujęcia są perfekcyjnie dobrane, a całość idealnie dopasowana)
Łącznie film zdobył 21 nagród i ponad 30 nominacji. Nagrody to głównie pierwszy i trzeci myślnik przy wymienionych Oscarach.
  Jednak to, że aktor drugoplanowy zdobywa nagrody wcale nie umniejsza zasług głównego bohatera Andrew Neimanna, w którego wcielił się Miles Teller. Świetny warsztat aktorski. Genialna mimika, każdy gest dopracowany, pozorny chaos szaleńczej gry na perkusji to tylko perfekcja zgrania drobnych gestów złożonych w ideał. Ba, patrząc na niektóre próby bohatera można odnieść wrażenie, że stoczył się, jak wielu artystów, w otchłań szaleństwa, a jednak pozornie nieskoordynowane ruchy to tak naprawdę geniusz gry aktorskiej połączonej z kunsztem muzykowania na najwyższym światowym poziomie.
  Co mógłbym za to napisać o Terence'u Fletcher'rze, którego grał, wymieniany już wiele razy powyżej, J.K. Simmons. Mogę powiedzieć, że po Alu Pacinie w Heat rola Simmonsa w Whiplashu jest moją ulubioną. Krzyczeć trzeba umieć. On definitywnie potrafi i chwała mu za to. Reszta aktorów właściwie nie robi zbyt dużej różnicy poza Melissą Benoist grającą Nicole (moim zdaniem najgorszą postać w filmie) i Paulem Reiserem grającym Jima Neimanna- ojca głównego bohatera.
  Muzyka... Możnaby pomyśleć, że jest o czym pisać, ale już i tak użyłem słów ,,geniusz" i ,,perfekcja" za dużo razy jak na jeden tekst, więc tu się streszcze. Właściwie głównym motywem muzycznym jest tytułowy Whiplash, zaraz obok stoi Caravan a trzecim jest Upswinging. Wszystko według wizji Justina Hurwitza. Do tego genialna cała reszta czyli łącznie jakoś 24 utwory zawarte na płycie, którą można nabyć tylko w sieci za jakieś 80 pare złotych z tego co się orientuje. Niestety na Youtube wszystkie playlisty z soundtrackiem (nawet ta od oryginalnego autora) są zablokowane. Kolejny powód żeby obejrzeć film. A jest co oglądać i czego słuchać. Spotkałem się nawet z opinią, że ,,To żadki przypadek filmu o muzyku w którym muzyka nie schodzi z pierwszego planu". Zgadzam się z tym w 100%.
  Czas teraz na małe przybliżenie fabuły. Film opowiada o chłopaku z Konserwatorium Muzycznego. Szkoła ta, jak sam mówi, jest najlepszą uczelnią muzyczną w USA. Andrew gra na perkusji. Ba, nawet nie tyle gra co wymiata. Teraz gdy dostał się do zespołu reprezentacyjnego Konserwatorium pod batutą Terence'a Fletcher'a będzie musiał zmierzyć się z okrucieństwem grania na najwyższym możliwym poziomie i poświęcić wszystko żeby osiągnąć sukces.
  Film polecam fanom kina na najwyższym możliwym poziomie technicznym i fabularnym. Równie gorąco zachęcam fanów muzyki. Każdej. Film opowiada o graniu jazzowym, ale ja lubujący się w dość skrajnym metalu zakochałem się w ostatnim koncercie, więc tu też jak najogólniej- zapraszam wszystkich. Z kolei ciekawym jest, że mimo tego iż ów film to dramat, trzyma w napięciu przez cały czas, więc spodoba się nawet przeciętnemu zjadaczowi popcornu liczącemu na wartką akcję. Po prostu idealny dla wszystkich (no może ze względu na język i drastyczne sceny niektórych treningów odradzałbym pokazywanie go dzieciom). 15+ każdy mile widziany. Zapraszam do obejrzenia.

Do poniedziałku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz