środa, 6 stycznia 2016

Normalność


  Godzina popołudniowa. Koniec pracy w jakiejś wiosce w odległej galaktyce. Pewien ponury pan, wychodzi z ponurej korporacji między ponurych ludzi. Patrzy na zegarek- 15:48. ,,Za 12 minut obiad. Dziś odpuszczę sobie spacer."- pomyślał, przypiął sobie teczkę do rękawa marynarki mechanicznym uchwytem i odleciał w stronę mieszkania, przeglądając wiadomości w swoich interaktywnych okularach. Brzmi to jak jakieś science fiction, prawda? Dla nas coś takiego byłoby nienormalne. Może nawet super. Ale właściwie co to znaczy ,,super"? Dlaczego wszyscy chcemy być ,,super? No i dlaczego nie wszyscy są? Panie i panowie, czym jest normalność?



  Żyjemy sobie na codzień w naszych małych mieszkankach pełnych małych-wielkich problemów. Pragniemy doskonałości, życia bez zmartwień, perfekcji. Dlaczego? Bo uważamy to za szczyt, do którego trzeba dążyć. Uważamy, że jeśli go zdobędziemy to będziemy panami życia i będziemy lepsi od innych. Tylko jak długo może trwać ten stan?

Czy naprawdę jedynym marzeniem społeczeństwa jest stagnacja na po prostu innym stanie świadomości?

 ,,Bo ktoś tak kiedyś powiedział..."; ,,Bo mówili, że żyjąc tak będzie lepiej nam i innym". Przepraszam kto tak mówił? Jakieś bezimienne guru. Człowieczek z większymi kompleksami od ludzi którzy chcą go słuchać.

  Zastanówmy się. Przecież... Załóżmy, że naszym celem jest tak zwana pełnia szczęścia. Jeśli ją osiągniemy i będziemy w niej żyć na codzień to czy nie stanie się dla nas normalna? W bajce ,,Iniemamocni" z roku 2004 pewna postać (nomen omen złoczyńca) stwierdziła, że ,,Jeśli wszyscy są super, to nikt nie jest". Czyż nie ma w tym prawdy?

Jeśli każdy byłby taki superpiękny, idealny to to byłoby już nie superpiękne tylko normalne.

  Od tego tworzyłyby się nowe standardy i znów ktoś chciałby dominować, być lepszy od reszty i całe staranie poprzedniej generacji wezmą w łeb. A może to właśnie tak powinno działać?

  Z drugiej strony jeśli nie chęć bycia lepszym i osiągania innych stanów świadomości to co by nam pozostało? Bezmyślna egzystencja na obecnym nieidealnym poziomie.

  Tylko w takim razie z tego miejsca chciałbym zwrócić uwagę jak bardzo jest to bezsensowne z punktu widzenia logiki i ciągu przyczynowo skutkowego. Ciągłe kręcenie się w kółko tylko za każdym razem troszkę wyżej. Niczym hula-hop na wysokiej osobie. Tylko w końcu ta osoba sę skończy. I to stawia pytanie- jeśli nasza wyimaginowana osoba się skończy to osiągniemy ideał czy przestaniemy się starać? I drugie ważne pytanie- kiedy to się stanie?

  Ciągle nie mogę się zdecydować na wniosek. W trakcie pisania (a wy czytania) dostrzegliśmy, że jednak te starania bycia ,,super" są tak przydatne jak bezsensowne. Powiem tak, starajmy się dalej póki starczy tego wymyślonego człowieka. Starajmy się z pełną świadomością zataczania kół. Starajmy się, żeby w końcu nasze społeczeństwo osiągnęło perfekcje o której marzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz