,,To, że jedna osoba się wypowiedziała oznacza, że dużo więcej tak myśli."
czwartek, 3 grudnia 2015
Kolejne zlecenie
Mając już pół kufla za sobą spostrzegł, że jakiś chuderlawy skrzat niemrawo spogląda w jego stronę. Machną ręką w geście zaproszenia, na co skrzat wyraźnie się rozluźnił i usiadł naprzeciw niego.
-To ty jesteś łowcą?- spytał skrzat niepewnie.
-To zależy...-prychnął Arnes- co będę z tego mieć
Łowca wyszczerzył swoje białe, wyglądające jak poszarpane płótno, zęby. Był z rasy Terrików. To oczywiste, że jeśli nie jest żołnierzem, ani złodziejem, to musi być łowcą.
-Myślę, że to powinno wystarczyć- a powiedziawszy to mała istota rzuciła brzęczący mieszek na stół między nimi- Czyste złoto. Czy teraz możemy...
-Owszem, możemy. W czym rzecz?
-Moją wioskę od kilku tygodni napada strasznie natrętne Zmrocze. Nasi ludzie nie mogą sobie z nim poradzić i potrzebu...
-Czekaj czekaj. Mówisz ,,twoją wioskę", a więc pewnie jesteś ich naczelnym. Prawda?
-No tak...- stworek znów się zmieszał i jakby zmalał po swojej stronie stołu.
-Czyli równie dobrze mógłbym cię stąd wyprowadzić, porwać, zarobić na okupie, nawet oddać, poczekać aż bestia wyrżnie całą twoją wioskę, potem przyjść na zgliszcza i sprzedać co zostanie?
-No tak...- skrzat zbladł. ,,No to przepadło" pomyślał.
Nastała niezręczna cisza.
-Hahahahahaha nie wiedziałem, że wy skrzaty możecie być jeszcze bielsze niż jesteście. Jakby ktoś przyłożył cię teraz do sufitu w urzędzie to nikt by cię nie zauważył.
Śmiech był małym pocieszeniem w porównaniu z kolejnym planem na zakończenie jego żywota.
-Mówi ci coś nazwa ,,kodeks łowcy"?- podjął pochwili Arnes
-Niee
-To dobrze, bo nie ma czegoś takiego. Trafiłeś jednak na mnie, a ja nie robię takich rzeczy. Ja tylko wezmę twoje pieniądze, zabije stwora i od czasu do czasu będę odwiedzał twoją wioskę wymuszając przywileje ze względu na ,,dawną przysługę". Ale mów dalej. Co z tą twoją wioską?
-To mała osada na zboczu Pitagóry. Dokładnie na wschodnim zboczu. Nazywa się Yrda. Idziesz stąd na zachód, przez las i w lewo za jeziorem- powiedział skrzat w zawrotnym tempie. Prawie nie dało się rozróżnić słów w słowotoku.
Łowca wstał, wziął mieszek, kiwnął głową na znak akceptacji zlecenia po czym, rzuciwszy monetę jako zapłatę za trunek, wyszedł z dusznego pomieszczenia.
Dwa dni później był już gotowy...
C.D.N.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz